Żółte Góry w Chinach: wszedłem, zobaczyłem i zapłakałem

„Ten, kto raz zdobył szczyt Żółtych Gór, może darować sobie wspinaczkę na inne góry w Chinach” — tak opisał Huang Shan, Xu Xiake znany XVII-wieczny podróżnik. Trudno się z nim nie zgodzić. Kto raz pochopnie wybrał się na ten szlak, pomyśli dziesięć razy zanim wybierze się ponownie w jakiekolwiek chińskie góry.
Żółte Góry, Huang Shan, 黄山
Żółte Góry to turystyczna atrakcja AAAAA. W chińskiej nomenklaturze oznacza to ocenę 5/5 w skali jakości. Jakby przełożyć to na polskie realia, to taką ocenę mógłby dostać Zamek Królewski na Wawelu albo Rysy ze skaczącymi po skalistych żlebach kozicami.
Różnica polega jednak na definicji czym jest „jakość atrakcji”. W Chinach to ocena infrastruktury turystycznej, czyli po ludzku: czy można tam dojechać autostradą, czy w pobliżu jest lotnisko albo szybka kolej, ile jest toalet, a ile pięciogwiazdkowych hoteli. Jeżeli więc widzisz pięć „A” pod rząd, to z reguły znak, że powinieneś uciekać tam, gdzie pieprz rośnie. Dlaczego?
Odpowiedź na zdjęciach :)

Pierwsze 3-4 godziny wspinaczki to ślamazarne powłóczenie nogą za nogą, stopień za stopniem na górę. Widoki nieziemskie — głównie spocony zad człowieka, idącego przed Tobą. Wokół płacz dzieci, krzyki kobiet, które zgubiły męża i najnowsze chińskie pop-pieśni z głośnika telefonu. Ot, radosny wypoczynek na łonie natury.

Kolejka na wjazd na Żółtą Górę, Huang Shan. Czy stanie w takiej kolejce ma sens? U podróża gór spotkaliśmy Chińczyka z rodziną, który planował wjazd kolejką linową. Po krótkiej rozmowie, pożegnaliśmy się z nim, ruszająć na szlak pieszo. Parę godzin później spotkaliśmy się na szczycie. Okazało się, że wjechał dopiero 15 minut temu… Fotografia z Baidu, ale podczas naszej wycieczki wyglądało to mniej więcej tak samo.

Wybraliśmy się w zwykły, roboczy dzień, jesienią, czyli już po sezonie. Myśleliśmy, że przechytrzymy chiński naród. Oto jak się mylilismy. Jeżeli myślisz o wspinaczce na Żółte Góry weekendem albo w okresie świąt — lepiej od razu daj sobie spokój. Serio.

Typowi apliniści. Generalnie Chińczycy wychodzą z założenia, że na górze mogą sobie cyknąć dobrą fotkę do CV, więc biznesmanów w pełnym rynsztunku nie brakuje.

Jak na atrakcję AAAAA, Huang Shan może się poszczycić zdumiewającą liczbą hoteli na samym szczycie. Hotele te obsługują tysiące turystów. Potrzebują więc ich nakarmić, uprać im pościel i zafundować im klapki. Większość z produków używanych w hotelach dostarczana jest przez takich wychudzonych tragarzy. Biegają w te i we w te, przepychając się przez tłum i dźwigając ogromne paki.

Raz pewien mędrzec rzekł: „Żeby móc prawdziwie docenić piękno góry, z reguły należy kierować wzrok na jej szczyt. W przypadku Żółtych Gór jest jednak odwrotnie — należy patrzeć w dół.”

Takie szczeliny, przepaście i pionowe ściany to cechy charakterystyczne Żółtych Gór. Dziś dołączają do tego betonowe ścieżki ze stopniami.

A na górze i warzywniak, i sklepy z pamiątkami, i plastikowe zabawki, i napoje, i knajpy… czego dusza zapragnie, mimo, że wszystko to trzeba wnieść na grzbietach tragarzy na 1500 m n.p.m. i wyżej.

Sosny takie jak ta są znakiem rozpoznawczym Huang Shan. Walczą o życie w trudnym środowisku, rosnąc wprost ze skały, nieustannie smagane wiatrem. Tak piękne, że stały się stałym motywem tradycyjnego chińskiego malarstwa.

Zanim Deng Xiaoping naznaczył Huang Shan na turystyczną atrakcję numer 1 i otworzył piekło, Huang Shan wyglądały mniej więcej tak jak na płótnie Shitao (1670 r.)

Ponoć na trasie można natknąć się na małpy, ale my widzieliśmy jedynie bogactwo płazów i ptaków. Też miło.

Kasa biletowa. Gablotka ze zbiorem fałszywych legitymacji studenckich. Ku przestrodze. Jest o co się bić, bo legitymacja daje prawie 50% zniżki, a bilet kosztuje bagatela — 150 zł.

„Nie zliczono” — tak odpowiada Baidu (chiński odpowiednik Google) na zapytanie „Ilu ludzi rocznie ginie w parku Huang Shan?” Mimo braku oficjalnych statystyk, stawiam, że wycieczka w Żółte Góry jest bardziej ryzykowna niż wyprawa na Everest. Różnica polega jednak na tym, że na Huang Shan człowiek nie zmaga się z naturą, a z innymi turystami. Każdego roku w przepaść spadają ludzie, którzy zostali zepchnięci przez dziki tłum szarżujący po szczycie. Może dlatego Wielki Brat nie śpi nawet na 1800 m n.p.m.

Chińskie władze zadbały, żeby każdy mógł się wdrapać na Żółte Góry. Nawet ci z panicznym lękiem wysokości dają radę.

Dopiero nocą przychodzi cisza i ukojenie. Można wreszcie rozkoszować się przepięknymi widokami, tymi samymi, które były natchnieniem dla niezliczonych chińskich poetów i malarzy.

Kto bogatemu zabroni? Podróż na lektyce kosztuje 100 CNY za kilometr (ok. 60 zł). Jeżeli myślicie, że najczęstszymi klientami są schorowane staruszki, to jesteście w błędzie. Najczęściej na lektykach suną dzieci, 10-12-latkowie, którzy wykrzyczali sobie taki luksus u swoich rodziców. Tuż za nimi są biznesmani w garniakach z poliestru i dopiero potem nieliczni staruszkowie.
Czy było warto?
Nasza wspinaczka na Żółte Góry była droga i cholernie frustrująca, ale mieliśmy też parę zabawnych momentów, które nam to w jakimś stopniu wynagrodziły. Widoki miejscami są naprawdę przepiękne, ale trudno się nimi cieszyć w zgiełku i kiedy co chwilę ktoś szturcha cię łokciem.
Na pewno nie pojechałbym tam drugi raz. Zamiast tego wybrałbym inne, mniej popularne góry, których w Chinach jest na pęczki. Może niższe, może z mniejszą liczbą ciekawie powykręcanych sosen, ale przynajmniej bliższe naturze niż Huang Shan.
Jedziesz w Żółte Góry?
Wolisz się przekonać na własne oczy jak wyglądają Żółte Góry z bliska? Świetnie, mam dla Ciebie garść porad.
Ile to kosztuje?
Dwudniowy wypad w Żółte Góry kosztuje minimum 1000 CNY na osobę. W to wchodzi:
- Bilet wstępu do parku za 230 CNY (w styczniu i grudniu 150 CNY),
- Nocleg na szczycie minimum 150 CNY,
- Bilety autobusowe do poruszania się w rejonie Huang Shan ok. 300 CNY,
- Jedzenie 150 CNY, jeżeli ograniczysz się do zupełnego minimum i większość jedzenia przywieziesz ze sobą.
Kiedy jechać?
Najlepiej wiosną lub jesienią kiedy obłoki malowniczo przykrywają części gór. Wtedy jest też odpowiednio chłodniej i wspinaczka jest przyjemniejsza. Sugerowałbym unikać okresu od maja do września, bo wtedy ludzi jest najwięcej. I na pewno odradzałbym wyjazd w jakiekolwiek święta. Nawet weekend może być przekleństwem.
Nocleg na Huang Shan
Wejście na szczyt i zejście tego samego dnia graniczy z cudem o ile nie zamierzasz skorzystać z kolejki linowej. Nawet jak skorzystasz, to kolejka do kolejki może pokrzyżować Twoje plany.
Dlatego nastaw się na nocleg na grzbiecie góry. Pozwoli ci to zobaczyć epicki wschód słońca, ale i znacznie uszczupli Twoją kieszeń (nam tylko uszczupliła, bo wschód schował się za chmurami). Generalnie masz do wyboru tylko dwie budżetowe opcje:
- Nocleg w pokoju wieloosobowym (czasami na 20 osób) od 150 CNY za łóżko albo własny pokój dwuosobowy za ok. 500 CNY. Jeżeli jesteście w parę osób, można zaoszczędzić wynajmując pokój i nocując np. w czwórkę. Z racji przewalających się po hotelach tłumów nikt nie sprawdza ilu gości faktycznie nocuje w pokoju.
- Nocleg w namiocie w paru wyznaczonych miejscach na betonie. Dwuosobowy namiot można wynająć za 120 CNY (cena w dni robocze).

Jeden z czytelników NMM wysłał mi zapytanie, czy zabieranie namiotu do Chin ma sens. Powinienem był w odpowiedzi wysłać to zdjęcie. Chiny to 90% betonu i 10% zieleni o ile nie wyjedzie się w jakieś zupełnie odludne rejony (Qinghai, Sichuan). Podobnie na Żółtej Gorze — jedyne miejsce, gdzie można rozbić namiot to betonowy parking przed hotelem Beihai 北海宾馆. Powodzenia! (Zdjęcie z Baidu.)
Hotele na wierchu
Hoteli na górze jest tylko parę, ale wszystkie to ogromne molochy:
- Beihai
- Nasz wybór. Dwa duże łóżka i gorąca woda w łazience. Czego więcej potrzeba? Zarezerwuj na: Booking.com lub Ctrip.
- Yupinglou
- Zarezerwuj na: Booking.com lub Ctrip.
- Baiyun
- Zarezerwuj na: Ctrip.
Nocleg u podnóża
Najbliżej parku położona jest wioska Tangkou 汤口镇. Stamtąd można łatwo dostać się do bram parku autobusami, które kursują w te i we w te. To właśnie tam najlepiej nocować, a nie w oddalonym o 70 km mieście Huang Shan. Hotele:
- Jasmine Inn
- Nasz wybór. Idealna proporcja ceny do jakości. Przytulny, mały pensjonat z nowymi, jasnymi pokojami. Zarezerwuj na Ctrip.
- Hotspring International Youth Hostel
- Tańszego nie ma. Warunki spartańskie, ale łóżko można dostać od 25 CNY. Zarezerwuj na Ctrip.
Co jeść?
Ceny jedzenia są z kosmosu i rosną w tempie geometrycznym z każdym pokonanym stopniem. Lepiej już dźwigać na swoich barkach paczki z wekami, niż dać się obrabować w biały dzień. Najlepsza opcja na obiad to 自热米饭, ziri mifan, czyli samogotujący się ryż z jakimś sosem. Genialny wynalazek, który kosztuje zaledwie 20 CNY w dolinie. Do kupienia niemal w każdym sklepie. Nie wymaga wody ani mikrofalówki, smakuje nieźle i co najważniejsze — jest gorący i syci.
Jak dojechać do Żółtych Gór?
Jak jesteś przy kasie, to najszybciej możesz się dostać się do Żółtych Gór lotem do TXN Huangshan-Tunxi. Jeżeli jednak planujesz podróż z Hangzhou albo Szanghaju, to masz tańsze opcje.
Huang Shan z Hangzhou
Opcje są dwie: albo bezpośredni autobus do Parku Huang Shan 黄山景区 albo pociąg do miasta Haung Shan 黄山 (przemianowanego niedawno z Tunxi) i przesiadka na autobus.
Bezpośredni autobus odjeżdża każdego dnia z Hangzhou West Station 杭州西站 o godzinach: 8:00, 9:50, 10:50, 12:40, 14:10 i 15.10. Podróż trwa 4 godziny, a bilet kosztuje ok. 100 CNY. Zobacz pełen rozkład jazdy.
Pociąg z kolei odjeżdża rankiem ze stacji Hangzhou East Station 杭州东站. Bilet kosztuje od 230 CNY, a podróż trwa 3,5 godziny. Zobacz pełen rozkład jazdy. Na miejscu musisz przesiąść się na autobus turystyczny do parku, czyli Tangkou.
Huang Shan z Szanghaju
Opcje są podobne jak z Hangzhou: autobus albo pociąg plus autobus.
Bezpośredni autobus do Parku Huang Shan 黄山景区 odjeżdża każdego dnia z południowego dworca autobusowego 长途客运南站 o godzinach: 7:07, 7:56, 10:27, 14:57. Podróż trwa 5-6 godzin i kosztuje ok. 150 CNY. Zobacz pełen rozkład jazdy.
Szybki pociąg odchodzi tylko raz, rankiem każdego dnia z dworca Shanghai Hongqiao 上海虹桥. Droga trwa 4,5 godziny, a bilet kosztuje od 300 CNY. Są też tańsze, normalne pociągi, które jadą 10 godzin. Bilet na taki pociąg kosztuje 100 CNY. Zobacz pełen rozkład jazdy. Po przyjeździe przesiadka na autobus do Tangkou.
Dalej z Tangkou
W Tongkou czeka Cię jeszcze jedna przesiadka — tym razem do podnóża gór. Bilet kosztuje 20 CNY, a podróż serpentynami trwa ok. pół godziny.
A Ty — byłeś, widziałeś, pożałowałęś, czy wręcz przeciwnie? ;)
Komentarze
To jest pomysł na życie! Choć czasem lubię wrócić do domu ;-)
Początkowe fotki niczym nie różnią się od tych, jakie można strzelić w drodze na nasz Giewont – ludzie, masa ludzi. Czasem się zastanawiam, czy na górskich szlakach nie powinno wprowadzić się jakiegoś dobowego limitu odwiedzających. ;)
Pozdrawiam,
Damian
no niestety, tam gdzie jest pieknie, jest zalanie turystow, to same Nepal I treki… ale chyba zolte gory sobie odpuszcze:) ten tlum jest przerazajacy, nie wiem czy da sie naprawde podziwiac widoki z taka masa ludu…
O rzesz w mordę… To ja dziękuję, za taką wspinaczkę. Ale samogotujący się ryż?! To zasługuje na osobny post:D Jak to działa?
Magia ;) Załączają watę z chemikaliami, które po dodaniu wody (również w opakowaniu) wydzielają wystarczającą ilość ciepła, żeby ugotować ryż. Parę minut i gotowe. Mamy to uwiecznione na filmie z Sichuanu (0:13s): https://youtu.be/KzNKaQB5Ig8?t=13s
Piękne widoki. Jaka szkoda,że nie można się nimi delektować…Tylko oglądać i uwidaczniać w kadrach.
Czyli zupełne przeciwieństwo tego, czego człowiek szuka w górach… :D
Bez przesady, nie odbieraj Chińczykom człowieczeństwa ;P Nie wiem do końca czego oni szukają, ale po minach widać, że większość dobrze się bawi. Przywykli do innych standardów, bo jak się nie ma co się lubi…
Zdjęcia w Google faktycznie urywają tyłek. Szkoda, że nigdzie nie pokazują tych dzikich tłumów, które skutecznie rujnują przyjemność przebywania w takiej scenerii. Chciałam tam jechać za jakieś 3 tygodnie, ale w takim razie chyba odpuszczę. Czy są jakieś inne górki w okolicy Szanghaju, które mógłbyś polecić? Albo po prostu malownicze miejscówki, w których nikt nie zepchnie mnie w przepaść?
Obawiam się, że w okolicach Szanghaju będzie Ci ciężko znaleźć miejsce bez tłumów. Kto próbował znaleźć spokojne, niezatłumione „water village” w rejonie wie, że to graniczy z cudem. Poza Huangshan byłem jeszcze na Jiuhua Shan w Anhui. Możesz spróbować to miejsce. Ja byłem zimą, w styczniu i góra wyglądała rewelacyjnie przykryta śniegiem, z mglistymi obłokami przecinającymi szczyty i setkami mniejszych i większych świątyń na szlaku. Oczywiście tutaj też są stopnie i masa ludzi, ale lepiej wspominam tę wspinaczkę niż tę na Huang Shan. No, ale nie gwarantuje, że latem też będzie taka atmosfera z nutą tajemniczości, pielgrzymami prostującymi się na ziemi i grupami Tybetańczyków.
W marcu Huangshan daje rade, malo ludzi, wchodzilismy w gore praktycznie sami, mijalismy pojedynczych ludzi i tragarzy.
I teraz na Giewoncie czy Świnicy wydaje się pustawo ;) Najbardziej rozbroili mnie ci biznesmeni w garniturach ;)
Dzięki za tipa z samogotującym się ryżem. Naszczęście trafiłem w okresie, że kolejki do cablecara nie było w cale, a bałem się tego bo wszyscy pisali, że w maju może być Ciężko z tym
Cieszę się, że Tobie udało się uniknąć tabunów ludzi i zobaczyłeś coś ponad wierzchołki gór wystające ponad głowami turystów ;) Pozdrawiam podróżnika po fachu!
Żółte góry w grudniu okazały się bardzo łaskawe pod względem ilości turystów i pogody. Nie było tylu ludzi jak widać na załączonych zdjęciach, widoki gór w chmurach zapierały dech w piersiach, a wszystko szło bardzo sprawnie-kolejki, wejście, zejście. Może mieliśmy szczęście, a może zima okazuje się najlepszą porą na zwiedzanie Huangshan i gór żółtych. W Tangkou też było bardzo spokojnie. Nam się baaardzo podobało. Osobiście polecam mimo, że to atrakcja AAAAA
n9pxdl