Jak bujaliśmy się z detektywem furą po Irkucku

Irkuck most Angara

„Tracimy czas” rzuciłem z rozgoryczeniem. Dochodziła czwarta po południu. Od rana umawialiśmy się z Evgenijem, który odpowiedział na nasze zapytanie na couch-surfingu. Po raz czwarty tego dnia przesunął termin naszego spotkania.

—Co tym razem?—zapytałem Magdę, która właśnie zakończyła rozmowę Evgenijem.
—Nie zna tej ulicy—Magda wskazała na tabliczkę z nazwą przed nami—poza tym stoi teraz w korku—wzruszyła ramionami.
—Jak może jej nie znać?—rzuciłem z niedowierzaniem, wbijając wzrok w sznur aut posuwających się powoli do centrum miasta za starym, furkoczącym tramwajem. Staliśmy niewątpliwie na jednej z głównych ulic Irkucka.

Kolorowe okiennice Irkuck

Irkuckie malownicze rudery. Odbicie moich wyobrażeń o Syberii.

Deszcz siąpił bez przerwy, kropla za kroplą, tworząc nowe potoki w zagięciach naszych ortalionowych kurtek. Wzdrygnąłem się z zimna. Trampki nie były najlepszym wyborem w taką pogodę. Przekląłem w duchu Evgenija, który wodził nas tak długo za nos, zamiast po prostu przyznać, że nie ma dla nas czasu. Spojrzałem na Magdę. Zgodziliśmy się bez słów: spadamy stąd.

Wraz z matrioszką tworzy obraz rosyjskiego „folkloru” na Zachodzie.

Spotkanie pod Leninem

Ciemna sylwetka Wodza Rewolucji wyrosła przed nami pośrodku zaniedbanego skweru w centrum Irkucka. Lenin stał tam samotnie z otwartą dłonią wycelowaną w pochmurne niebo. W codziennym zgiełku miasta, otoczony kolorowymi reklamami, przechodniami z reklamówkami w ręku i ekipą robotników zastygłych w bezruchu, zahipnotyzowanych pracą japońskiej koparki wyglądał groteskowo. Dla mieszkańców wydawał się być przezroczysty jak mijany na polnej ścieżce kamień. Zbyt oczywisty, by wymagał jakiejkolwiek wzmianki, pozbawiony znaczenia i pierwotnego sensu. Tylko garstka zachodnich turystów przystanęła, by zrobić Leninowi zdjęcie.

Magda odczytała kolejną wiadomość od Evgenija. Twierdził, że lada moment przyjedzie pod pomnik Lenina. Podszedłem do tych rewelacji sceptycznie. Z wahaniem zgodziłem się jednak poczekać po raz kolejny na naszego tajemniczego Irkuckiego Łącznika. To była dobra decyzja.

Evgenij zaskoczył nas, przeskakując między stojącymi w korku autami, sunąc bez wahania w naszą stronę dziarskim krokiem. Stanął przed nami, zmierzył nas swoim przenikliwym wzrokiem i wyciągnął dłonie z kieszeni swojej dresowej bluzy. Ledwo się przywitaliśmy, a obrzucił nas istnym potokiem słów, który towarzyszył nam już do końca dnia.

Objazd po Irkucku

Zaprowadził nas do swojego auta. Wymieniłem spojrzenie z Magdą. Czy to na pewno rozsądne wsiadać do samochodu jakiegoś przypadkowego Rosjanina? „Nawet nie wiem, co on do mnie mówi”—pomyślałem. Co jeżeli zamknie nas w piwnicy dla okupu, przyjdzie z tasakiem, by obciąć nam jeden z palców, by wysłać naszym rodzinom z żądaniem okupu, a ja nawet nie będę w stanie zrozumieć jego pytania o to, który z palców uznaję za zbyteczny i którym pragnę się podzielić z najbliższymi.

Irkuck couch-surfing

Nasz Irkucki Łącznik, oficer śledczy włączony w sprawę NoMoreMaps.

Pełen obaw chwyciłem klamkę drzwi samochodu Evgenija. Poczułem chłód metalu w spoconej dłoni i równie zimne spojrzenie Evgenija na sobie. „On wie, że ja wiem”—myśl ukuła mnie błyskawicznie, przyspieszając tętno. Evgenij nie dał mi czasu do namysłu. Doskoczył do mnie gwałtownie, chwycił za ramię. Spojrzałem z przerażeniem w sam środek jego czarnych źrenic. „Pożegnaj się z życiem, gringo”—wysyczał do mnie po rosyjsku. Rzuciłem błagalne spojrzenie Magdzie. Przyszła mi z pomocą w ostatniej chwili. „Mówi, żebyś wsiadł po drugiej stronie”—przetłumaczyła mi słowa Irkuckiego Łącznika.

Martwa natura. Olej na płótnie. W tle jeden z ważnych budynków, o których można przeczytać w przewodnikach. Pięknością dorównuje pierwszemu planowi.

Cóż miałem zrobić? Usiadłem na fotelu kierowcy. „Kierowcy? Gdzie właściwie jest kierownica?”—zdumiałem się. Evgenij szybko wyjaśnił nam, że we wschodniej Rosji 80% aut to pojazdy sprowadzane z Japonii i przeznaczone na tamtejszy rynek. Innymi słowy auta przystosowane do ruchu lewostronnego. Z przekonaniem dodał, że są lepiej wyposażone, trwalsze i odpalają bez problemu w siarczyste mrozy, przekraczające nawet -30 stopni. Jakby na potwierdzenie swoich słów przekręcił kluczyk w stacyjce i ruszył błyskawicznie, rozpędzając auto i tempo swoich opowieści. Za oknem przemykały nam obrazy miasta Evgenija, któremu z rzadka przerywaliśmy obszerne komentarze swoimi pytaniami.

Irkuck ul. Karola Marksa

Anielskie błogosławieństwo Lisa przed uroczystym chrztem w Bajkale.

Piękna i Bestia

Miasto, które pokazał nam Evgenij nie mogło się równać w żadnym wypadku z elegancją Petersburga, ani z ogromem Moskwy. Otulone szarościami brudnych elewacji, z niską zabudową, z której wyrastały w tle stare blokowiska prezentowało się mizernie. W koleinach wyżłobionych w asfalcie, między krzywymi torami tramwajowymi, na pokrytych chwastami podwórkach przetaczało się echo prowincjonalnego, nieco zapomnianego przez świat miasta.

Irkuck kosz park garnitur

Elegancja i blichtr Irkucka ogranicza się do drobnych akcentów urbanistycznych.

Obok pomnika Lenina postawiono dla turystów kilka sympatycznych rzeźb w brązie z postaciami z bajek i miniaturową kopię londyńskiego Big Bena. Razem z nowymi autami z Japonii na ulicach, pasowały one jak pięść do nosa do siermiężnego wizerunku Irkucka. Obraz miasta ratowały jedynie „rudery”, którym to epitetem Evgenij określił wiekowe, drewniane, przysadziste chaty kryte gontem, z kolorowymi, często rzeźbionymi okiennicami. Dla mnie były słodkim owocem Syberii. Tej Syberii, której pragnąłem zakosztować w mojej wyobraźni. Natomiast dla Evgenija te same chaty były symbolem zacofania i brzydoty. Widocznie muszą jeszcze poczekać na swój czas. Czas, kiedy zostaną odkryte ponownie.

Irkuck zabytki rzeźba

NoMoreMaps wspiera akcję „Cała Polska czyta dzieciom”.

Skacząc na wybojach, lawirując pośród bezpańskich psów, pałętających się wokół zmurszałych fundamentów opuszczonych siedzib na obrzeżach Irkucka, dojechaliśmy pod olbrzymi apartamentowiec, położony na skarpie nad Angarą. Setki mieszkań zorganizowanych w nowoczesne mrowisko, rzucało długi cień na ciemną toń rzeki płynącej leniwie poniżej.

Evgenij zaparkował auto i obrócił się do nas, cmokając zabawnie, co było jego charakterystycznym tikiem. „Wyskoczę po żonę i pojedziemy dalej, do Listwianki, jakiś hotel, pensjonat…tyrymryrym, na pewno coś znajdziemy.” Cmoknął raz jeszcze i wyskoczył z auta. Wiatr rozdął jego dres, zanim skrył się za drzwiami klatki schodowej. Wybuchliśmy z Magdą szczerym śmiechem, szczęśliwi, że poznaliśmy właśnie Evgenija.

Akademia policyjna III

Wrócił razem ze swoją żoną, Marią i małym zawiniątkiem w ramionach. Małe zawiniątko poruszyło się, rozbudzone chłodnym, wieczornym powietrzem. Evgenij przedstawił nam najmłodszego pasażera—swojego syna. Miejsce kierowcy zajęła Maria. Wyjechaliśmy na trasę do oddalonej o 80 km Listwianki, małego kurortu położonego nad Bajkałem.

Maria i Evgenij poznali się podczas zajęć w szkole policyjnej. Evgenij został potem śledczym, a Maria pracowała w kryminalistyce. Evgenij wyjaśnił nam, że nauka w takiej szkole niesie wiele dodatkowych korzyści. W odróżnieniu od regularnych uniwersytetów, nauka jest bezpłatna, studenci mają szansę odbyć ciekawe, dobrze płatne praktyki za granicą, a także mogą liczyć na pewną pracę po otrzymaniu dyplomu. Evgenij zdradził nam, że z tego powodu był m.in. w Czeczenii i w Wietnamie.

Maria odkąd dotknęła kierownicy, przestała się odzywać. Milcząca, w całości skupiona na drodze, wpatrywała się w niknące w oddali światła aut i… pędziła z niesamowitą prędkością i pewnością siebie po trasie otoczonej gęstym lasem. Wciśnięty w fotel słyszałem zapewnienia Evgenija o rajdowych umiejętnościach jego żony. Sam nie wiedziałem, co lepsze: Evgenij, który prowadził auto ledwie zerkając na przednią szybę, czy wyciskająca siódme poty z maszyny Maria. Uśpiony kołysaniem amortyzatorów malec na ramionach Evgenija nawet nie zauważył, jak jego mama raz jedyny użyła hamulca, zwalniając do przepisowej prędkości, po tym jak dostrzegła „mrugnięcie” auta jadącego z naprzeciwka.

Bajkał

Evgenij wykorzystał tę chwilę powolnej jazdy, by opowiedzieć nam legendę Bajkału. Bajkału, bez którego jak twierdzi nie byłoby Irkucka, a być może i jego samego. I malca, ssącego kciuk na tylnym siedzeniu.

Bajkał widok horyzont

Patrz, Bajkał!

Zatrzymaliśmy się przy drodze. Evgenij wyciągnął dłoń, wskazując olbrzymią plamę atramentu zalegającą na poboczu, sięgającą po ledwo widoczny horyzont. „Bajkał”—powiedział z dumą. Na potwierdzenie tych słów usłyszeliśmy delikatny szept fal poniżej. Żeby zobaczyć majestat jeziora, musieliśmy poczekać do świtu.

Autor
Artur

Zamiast biurowców szklanych, mieszkania na kredyt i wersalki z Ikei wybrałem podróż w nieznane. Tak trafiłem do Chin. Po prostu spaliłem mapy i poszedłem przed siebie. Czasami wiatr smaga po oczach, przynajmniej czuję, że żyję.

Czytaj dalej ›

Czytaj dalej
Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Komentarze
  • Waso
    9 lat(a) temu

    Na miejscu tego „Lacznika” po przeczataniu tego tekstu juz nigdbym nie pomagal nie tylko autorowi i jego pieknosci, ale rowniez komukolwkiek kto posluguje sie jezykiem polskim….

    • Artur
      9 lat(a) temu

      Dziękujemy. Twój komentarz prawdziwie przerzuca most nad podziałami, promuje braterstwo i partnerstwo ludzi i narodów. Generalnie poprawił nam nastrój i daje większą wiarę w ludzi. Po co przyszedłeś ze swoimi ziarnami nienawiści?

  • Waso
    9 lat(a) temu

    Twoj tekst zawiera duzo pogardy do Rosjan w ogole i do tego naiwnego Evgenija ktora pomagal wam i tracil swoj czas absolutnie bezplatnie nie wiedzac w jakis sposob bedziesz o nim pisal. Zastanawiam sie nad tym zeby znalezc tego Evgenija i pokazac mu przetlumaczony tekst.
    Jeszcze smiejesz pisac o jakichs mostach nad podzialami hipokrycie…

    • Artur
      9 lat(a) temu

      Daleki jestem od jakiejkolwiek pogardy dla jakiejkolwiek nacji, więc proszę powstrzymaj cugle swoich zarzutów. Natomiast Evgenij jest jaki jest. Swój chłop, trochę dziwny, ale mam do niego szacunek za pomoc, którą nam oferował i spędzony razem czas. Jeżeli spotkalibyśmy go w Chinach, czy na Madagaskarze przeczytałbyś dokładnie to samo na jego temat. Ty jednak widać oczekujesz, że ludzie będą sobie narzucać autocenzurę i pisać o Rosji dobrej, spokojnej, pięknej, wielkiej i wspaniałej. I tylko takiej. Czy Rosja jest ideałem? Czy jakikolwiek inny kraj jest? Ty jednak pragniesz fałszywego obrazu, który zamiecie, to co niewygodne i wstydliwe pod dywan. Takim zachowaniem nie zbudujesz żadnego dialogu, nikomu nie zaimponujesz i nikogo na dłuższą metę nie oszukasz. W takim razie po co? Mosty ponad podziałami buduje się bowiem na prawdzie, a nie na kłamstwie. Takie jest moje zdanie.