Jak się pije w Rosji i czy twoja wątroba to wydzierży

Pijany Lis w Rosji

Najpierw wypiliśmy z Andriejem w Petersburgu pół litra wódki na powitanie, potem w Moskwie z goszczącą nas w ten sposób Anną. W drugim przypadku, kiedy osuszyliśmy pierwszą flaszkę, na stole znalazła się kolejna, lecz ze spirytusem. Czy oni naprawdę… ale thoo naprawdee zamieszają thoo w gardło lać? Na stół wjechał z hukiem słoik ogórów kwaszonych. Spojrzał mi on głęboko w oczy i rzekł: Eta Rossija, Artur. No to za rosyjsko-polską przyjaźń naszą i waszą, jak dwa bratanki, do *hep* szabli, szklanki, chto eto nie ta historia.

Dwa dni potem obudził mnie tupot muchy i światło boleśnie wdzierające się przez zasłony. Ciężki oddech uśmiercił muchę, a z nią bolesny tupot, ale głowa nadal pękała mi w szwach. Zaraz przeszyła mnie tragiczna myśl—toż to jeszcze nie koniec! Przede mną cztery dni rosyjskiej gościnności w Kolei Transsyberyjskiej, miejsca wiecznego szczęścia, gdzie czas się zatrzymał, a szklanka zawsze jest do połowy pełna. Lub zwyczajnie pełna. Wódki rzecz oczywista.

Gdzie oni są, wszyscy moi przyjaciele?

Wszystkich fascynatów opowieści o pijanych Rosjanach muszę niestety rozczarować. Przepraszam za to strasznie, ale nie udało mi się upolować ani jednego. Trudno mi to pojąć, ale w trakcie naszej podróży nie natknąłem się na stereotypowego Rosjanina z czerwoną, nalaną twarzą, ozdobioną popękanymi naczyniami krwionośnymi, chwiejącego się z powodu przeciążenia prawej burty, po której dzierży w potężnej dłoni litrową butelkę taniej wódki. To prawdopodobnie jeden z mitów, którymi zostaliśmy kiedyś nakarmieni i które wciąż żyją w naszej zbiorowej świadomości.

Wchodzi Amerykanin do baru w Irkucku i mówi:
—Słyszałem, że wy, Rosjanie jesteście strasznymi pijakami. Założę się o 500 dolarów, że żaden z was nie wypije litra wódki jednym haustem.
W barze zalega cisza. Nikt nie waży się podjąć zakładu, jeden klient nawet wyszedł. Po kilku minutach wraca i podchodzi do Amerykanina:
—Czy twój zakład jest wciąż aktualny?
—Tak. Kelner! Litr wódki!
Rosjanin bierze głęboki oddech i… wypija wszystko naraz. Amerykanin jest w szoku. Wypłaca 500 dolarów i mówi:
—Jeśli nie masz nic przeciwko, powiedz mi, gdzie wyszedłeś kilka minut wcześniej?
—A nic, poszedłem do baru obok sprawdzić, czy mi się uda.

Młodzi Rosjanie w większych miastach, z którymi w większości miałem do czynienia pili w rozsądnych ilościach, głównie lekkie trunki jak piwo, czy wino. Paradoksalnie trudno znaleźć Rosjanina, który w takim towarzystwie zdecydowałby się na wypicie wódki. Ta stoi w butelce samotnie za barem i doświadcza ostracyzmu ze strony Rosjan. Nawet w sklepach wódka nie jest tak tania jakby się mogło wydawać. Owszem, jest tańsza niż w Polsce, ale różnica w cenie wynosi ok. 20-30%.

Między prawdą, a brzegiem pucharu

W trakcie rozmów z naszymi znajomymi z couch-surfingu parokrotnie, bez intencji z naszej strony, sami rzucali nam prowokacyjne pytanie z wyczuwalnym, lekko oskarżycielskim tonem: „A co, myśleliście, że zaraz wyjmiemy wódkę?” To świadczy o tym jak z jednej strony Rosjanie są bardzo świadomi swojego obrazu na Zachodzie, a także jak silnie próbują z nim walczyć.

Napij się Kolei Transsyberyjskiej

Oczywiście młodzi, wykształceni ludzie z dużych miast to tylko maleńki wycinek Rosji. I to ten wycinek, po którym najmniej spodziewałbym się pijaństwa. A co z daleką Syberią? A co z Transsibem, w którym jak wszyscy wiemy, wszyscy piją na umór, wesoło dołączając do zbiorowej libacji? Okazuje się jak mało wiemy. Nic. Zaledwie jeden starszy Rosjanin, którego widziałem umilał sobie podróż, sącząc skrycie jakiś wysokoprocentowy trunek. Pozostali pasażerowie czasami zadowalali się pojedynczą puszką piwa od czasu do czasu. Nawet tak niewinny alkohol był powodem stanowczych upomnień ze strony prowadnic. Przepis o zakazie spożywania alkoholu w pociągach jest generalnie przestrzegany i egzekwowany. Choć z pewną dozą hipokryzji, ponieważ prowadnice po zmroku też pozwalały sobie na ukradkowy łyk piwa przed kolejnym ciężkim dniem w zaduchu wagonu trzeciej klasy.

A Ty? Czy Tobie udało się wypić czysty spirytus z Rosjaninem?

Autor
Artur

Zamiast biurowców szklanych, mieszkania na kredyt i wersalki z Ikei wybrałem podróż w nieznane. Tak trafiłem do Chin. Po prostu spaliłem mapy i poszedłem przed siebie. Czasami wiatr smaga po oczach, przynajmniej czuję, że żyję.

Czytaj dalej ›

Czytaj dalej
Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *